Obóz pod żaglami
Dodany przez admin dnia 05.07.2011
Niemal dla wszystkich uczniów SP 1 rok szkolny zakończył się w środowy poranek 22 czerwca, gdy otrzymali świadectwa ukończenia kolejnej klasy. Jednak dla uczniów klasy żeglarskiej 4a zaczął się czas wielkiej próby, podczas której dwudziestu śmiałków z przysłowiowych szczurów lądowych miało przemienić się w wilki morskie. 28 czerwca rano z wypchanymi po brzegi plecakami ruszyliśmy na podbój Borska. Ośrodek "Largo" przywitał nas piękną pogodą. Cóż więcej potrzeba… słońce, plaża, woda... wydawać by się mogło, że to wymarzone miejsce na wakacje.. Ci, którzy tak myśleli szybko zmienili zdanie.
Pełna Treść

OBÓZ POD ŻAGLAMI

Niemal dla wszystkich uczniów SP 1 rok szkolny zakończył się w środowy poranek 22 czerwca, gdy otrzymali świadectwa ukończenia kolejnej klasy. Jednak dla uczniów klasy żeglarskiej 4a zaczął się czas wielkiej próby, podczas której dwudziestu śmiałków z przysłowiowych szczurów lądowych miało przemienić się w wilki morskie. 28 czerwca rano z wypchanymi po brzegi plecakami ruszyliśmy na podbój Borska. Ośrodek "Largo" przywitał nas piękną pogodą. Cóż więcej potrzeba… słońce, plaża, woda... wydawać by się mogło, że to wymarzone miejsce na wakacje.. Ci, którzy tak myśleli szybko zmienili zdanie. Na przystani czekał bowiem ukochany przez czwartoklasistów PUCK i dziesięć łódek klasy OPTIMIST, które należało wyczyścić i przygotować do zajęć na wodzie. Dla klasy żeglarskiej to naturalny porządek rzeczy. Prawdzie zdziwienie przyniósł środowy poranek, jakże różny od tego sprzed tygodnia .. Pobudka o godz. 8.00, sportowy strój, i… bieg brzegiem plaży, lasem, znowu brzegiem plaży, 1km, 2km, 3km.. Na twarzach czwartaków pojawił się grymas : " Co to jest?!" " Mamo, ratunku!". Ale mama daleko, więc nie ma co narzekać, tylko trzeba "brać się w garść". Przecież w gruncie rzeczy wszyscy pamiętali w jakim celu przybyli na obóz. Wreszcie nadszedł oczekiwany dzień chrztu. W czwartkowe popołudnie trenerzy żeglarskiego rzemiosła p. Waldemar Pestka i p. Tomasz Kędzierski oddali swoich podopiecznych w ręce władcy mórz - Neptuna i jego małżonki Prozerpiny. Zanim jednak ktokolwiek mógł spojrzeć W oblicze monarchów, musiał zaliczyć kolejne zadania przygotowane przez królewską świtę. Było więc wędrowanie na kolanach po szyszkach, czołganie się pod żaglami, kąpiel w wodzie o wątpliwej klasy czystości, degustacja mikstury stawiającej oczy w słup, a na koniec ognisty pocałunek złożony na dłoni Prozerpiny i gaszenie rozpalonych ust na pokrytym musztardą kolanie Neptuna. * A wszystko po to, by nareszcie dołączyć do grona wilków morskich i otrzymać własne żeglarskie miano. Ceremonia zakończyła się zasłużoną kąpielą i wspólnym posiłkiem przy ognisku. Powyższym wydarzeniom towarzyszyli rodzice, którzy mieli okazje posłuchać szant w wykonaniu swoich pociech, a także wspólnie pośpiewać przy akompaniamencie gitarowym p. Mariana Szmaglińskiego. Ledwie ucichł gwar ogniska, a młodzi żeglarze zmierzyli się z kolejnymi zadaniami: nabywaniem umiejętności stawiania wywróconej łodzi, jazdą na skuterze wodnym, rejsem na jachcie i Pucku, a najbardziej doświadczeni z udziałem w regatach. Po pięciu dniach żaden uczestnik nie miał wątpliwości, że walka z wiatrem, gorącem, deszczem, własną słabością, a nawet lękiem, pomagają w zrozumieniu jak ważna w życiu jest odwaga, pokora oraz odpowiedzialność za siebie i innych Ubrania wyschną, katary miną, ale piękne, wspólne wspomnienia już na zawsze w nas pozostaną.
* W rolę Neptuna i Prozerpiny wcielili się Marian Szmagliński- nauczyciel w-fu, oraz Aleksandra Jażdżewska - absolwentka klasy żeglarskiej 2009 r.
Opracowanie i zdjęcia B. Jażdżewska