VId i VIe w Karpaczu
Dodany przez admin dnia 11.06.2012
I nadszedł wreszcie długo wyczekiwany dzień, w którym wyruszyliśmy na wycieczkę do Karpacza. W niedzielny poranek p. Krzyś zajechał autokarem po uczniów z klas VI d i VI e oraz ich opiekunów: p. A. Połom, p. K. Mróz, p. B. Rostankowską i p. B. Drewczynską. Niestraszna nam była wczesna pora, ważne, że jechaliśmy na podbój gór. Około południa dotarliśmy do osławionego miasta Wrocławia, a dokładnie do muzeum sztuki, gdzie mogliśmy podziwiać przepiękne malowidło Styki i Kossaka tzw. Panoramę Racławicką.
Pełna Treść
I nadszedł wreszcie długo wyczekiwany dzień, w którym wyruszyliśmy na wycieczkę do Karpacza. W niedzielny poranek p. Krzyś zajechał autokarem po uczniów z klas VI d i VI e oraz ich opiekunów: p. A. Połom, p. K. Mróz, p. B. Rostankowską i p. B. Drewczynską. Niestraszna nam była wczesna pora, ważne, że jechaliśmy na podbój gór. Około południa dotarliśmy do osławionego miasta Wrocławia, a dokładnie do muzeum sztuki, gdzie mogliśmy podziwiać przepiękne malowidło Styki i Kossaka tzw. Panoramę Racławicką. Przedstawia ona bitwę stoczoną z wojskami rosyjskimi 4 kwietnia w 1704 roku pod Racławicami z udziałem słynnych kosynierów pod wodzą Tadeusza Kościuszki. Ten relikt dziewiętnastowiecznej kultury masowej niejednego z nas wprawił w zadumę.
Następnie mieliśmy okazję ujrzeć Kościół Pokoju w Świdnicy, który został zbudowany jedynie z drewna, słomy, gliny i pasku. Po tej dawce historii, nieco głodni zacumowaliśmy do miejsca noclegowego w Karpaczu- hotelu EMI, gdzie uraczono nas pysznym obiadem. Miła obsługa oraz estetyka pokoi jest godna pochwały.
Wieczorny spacer po Karpaczu dał maleńki przedsmak tego, co będzie następnego dnia - Śnieżka. Ta "górka" wymęczyła niejednego śmiałka, ale było warto!
Po drodze potwierdzaliśmy pieczęcią swój pobyt w kolejnych miejscach, tj. Domu Śląskim, Strzesze Akademickiej, itp. Wydawałoby się, że wszyscy są zmęczeni tą wielką wyprawą, ale gdzież tam - atak na "Żabkę" wieczorną porą przysporzył sporo śmiechu i zabawy.
Kolejna wyprawa to Skalne Miasto w Czechach. Po walce z krętymi drogami i w towarzystwie Aviomarinu :-) dobrnęliśmy do celu. Tam ujrzeliśmy przepiękne skalne twory, przykładowo: Kochanków, Fotel Babci, Skalną Narzeczoną, Głowę Indianina, Śpiącego Lwa oraz wiele innych wytworów z piaskowca. Mimo deszczu, który nas tam dopadł wierzyliśmy, że znudzi mu się i w końcu przestanie padać. Tak też się stało, po niespełna godzinie. Dodatkową atrakcją w tymże mieście była przejażdżka tratwą po Skalnym Jeziorku. Przesympatyczny przewoźnik opowiadał nam ciekawe historie i legendy m.in. o Wodniku Szuwarku, topielcach itp. Chcecie wiedzieć jakie? Jedźcie i sami zobaczcie!
Tego samego dnia odwiedziliśmy Starą Chatę Walońską. Tamtejsi osadnicy walońscy wybrali spośród nas 3 wiedźmy: Lukrecję, Miriam i Martę. Przed tą ostatnią wiedźmą dwaj wybrani podwładni musieli złożyć "przysięgę" o bezwzględnym posłuszeństwie wiedźmie, a pozostali uczestnicy obrzędu zostali przyjęci do bractwa walońskiego po przejściu "chrztu walońskiego".
W ostatni dzień naszej wycieczki, po wykwaterowaniu, udaliśmy się do Sobieszowa, aby zwiedzić Zamek Chojnik - miejsce zamieszkania bezwzględnej Kunegundy. Tutaj również sporo wędrowaliśmy, ale tym razem pytania Sandry: "daleko jeszcze", nie były tak częste jak dotychczas :-). Obkupieni w pamiątki, szczęśliwi i zadowoleni wróciliśmy do domu. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych przygód, ale o tym, to potem...
Ze śpiewem na ustach powitaliśmy swoich najbliższych oczekujących przed szkołą.
Kończąc te moje wspomnienia, chciałabym powiedzieć, że było dla nas zaszczytem opiekować się Wami-uczniami podczas tej wycieczki i żal będzie patrzeć jak tacy fajni i kochani ludzie opuszczają nasze szkolne mury.
Dziękujemy - opiekunowie. :-)

B. Brewczyńska