Piknik Rodzinny kl. Ih w Ostrowitem
Dodany przez admin dnia 14.06.2015
Piątkowe popołudnie 12 czerwca 2015r. dla uczniów kl. Ih i ich rodziców upłynęło pod hasłem: "Rodzinnie, zabawowo i sportowo". Wspólny piknik zaplanowano nad jeziorem Ostrowite. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy tuż przed wyznaczoną godziną spotkania zaczął padać deszcz. Na szczęście okazało się, że chęć wspólnego spędzenia czasu na łonie przyrody była silniejsza i zwyciężyła z chwilową niepogodą. Powoli zjeżdżały się kolejne rodziny. Ważne, że frekwencja dopisała. Stara zasada mówi, iż nie ma pogody dobrej lub złej, istotny jest tylko odpowiedni ubiór i pogoda ducha, toteż rozpoczęliśmy od rozpalenia ogniska.
Pełna Treść
Piknik Rodzinny kl. Ih w Ostrowitem
Piątkowe popołudnie 12 czerwca 2015r. dla uczniów kl. Ih i ich rodziców upłynęło pod hasłem: "Rodzinnie, zabawowo i sportowo". Wspólny piknik zaplanowano nad jeziorem Ostrowite. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy tuż przed wyznaczoną godziną spotkania zaczął padać deszcz. Na szczęście okazało się, że chęć wspólnego spędzenia czasu na łonie przyrody była silniejsza i zwyciężyła z chwilową niepogodą. Powoli zjeżdżały się kolejne rodziny. Ważne, że frekwencja dopisała. Stara zasada mówi, iż nie ma pogody dobrej lub złej, istotny jest tylko odpowiedni ubiór i pogoda ducha, toteż rozpoczęliśmy od rozpalenia ogniska. To zadanie wykonał tatuś Agaty. Następnie na ruszcie pojawiały się kiełbaski, jabłka oraz pieczywo. Mamy przygotowały także różne dodatki, np. sałatki czy owoce. Jak to wszystko wyjątkowo pysznie smakowało! Padający deszcz zupełnie nie przeszkadzał w degustacji i nie psuł wesołego nastroju. Ponieważ pogoda często bywa zmienna, po opadach pojawiło się upragnione słońce. Rozpoczęliśmy więc rodzinne zabawy. Były pląsy i konkurencje sportowe, np. przenoszenie przez rodziców dziecka na złączonych dłoniach - siodełko, bieg z dzieckiem "na barana", zabawy z piłką. Na specjalne życzenie "klasowego piłkarza" - Szymona odbyły się dwa krótkie mecze piłki nożnej. Co prawda boisko nie było wymiarowe, a bramki tworzyły kijki do kiełbasek, czasami nawet brakowało w nich bramkarza - to wszystko nie było jednak ważne. Drużyny składały się z przypadkowo dobranych zawodników: dzieci, mam i tatusiów. Niekiedy członkowie jednej rodziny walczyli przeciwko sobie, ale chęć zdobycia bramki była u każdego tak samo silna. Pierwszy mecz zakończył się wynikiem 1:0, a drugi 2:1. Tak naprawdę nie było przegranych, wszyscy czuli się zadowoleni, że wykazali się kondycją fizyczną i poczuciem humoru. Na zakończenie odbyła się grupowa sesja fotograficzna.
Pierwszy wspólny piknik oceniamy jako bardzo udany. Rodzinna, radosna zabawa zachęciła wielu do "myślenia". W głowach rodziców zaczęły bowiem rodzić się pomysły na kolejne spotkania integracyjne. Zatem, do zobaczenia następnym razem.
Wychowawczyni kl. Ih Mirosława Knitter